"...Talent wins games, but teamwork and intelligence wins championships".
Michael Jordan

środa, 30 listopada 2011

"Olimpijski kryzys" czyli...anatomia porażki :-(

....siła złego na jednego
Ciężko przychodzi pisanie o porażce, zwłaszcza po porażce, która zdarza się w najmniej oczekiwanym momencie, ale trzeba. Trzeba się zmobilizować i coś jednak napisać bo nie może być tak, że przemilczymy trudne dla zespołu momenty. Aby zgłębić „anatomię porażki” sięgamy do statystyk Naszych dotychczasowych poczynań w rozgrywkach i od razu widać elementy, który zadecydował o przegranej. Zaczynamy od ofensywy. Obserwacja pierwsza: w rozegranych do tej pory, zwycięskich meczach, zawsze rzucaliśmy 55 lub więcej punktów (średnia w meczach wygranych to 63). Nawet w przegranym w Zabrzu meczu rzuciliśmy 50 punktów a tym razem, grając u siebie, uzyskujemy ledwie 43. Obserwacja druga: w rozegranych do tej pory, zwycięskich spotkaniach zawsze mieliśmy 3-4 zawodniczki z dwucyfrową zdobyczą punktową a jedna lub dwie zawodniczki zawsze zbliżały się do granicy 20 punktów w meczu. Jak było tym razem? Wystarczy rzut oka w protokół: Marta 2pkt, Pati 2pkt, Andziocha 5pkt, Duża Pati 0pkt, Jula 6pkt, Mała 5pkt minimalnie dwucyfrowy wynik uzyskały tylko Andzia (12) i Ola (11) 
Skąd tak słaba skuteczność - czyżby obrona przeciwniczek była aż tak dobra? – pytanie nasuwa się samo a odpowiedź… no cóż… byliśmy i widzieliśmy. Gdyby choć połowa Naszych rzutów oddanych w sytuacji „sam na sam” z koszem była celna, gdyby choć jeszcze jedna „Olimpijka” zanotowała na swoim koncie dwucyfrowy wynik punktowy…. 
A co po stronie Naszej defensywy ? Znowu analiza statystyki przynosi ciekawą obserwację. W każdym wygranym przez Nas meczu (oprócz dramatycznego meczu z Rybnikiem u siebie) zatrzymywaliśmy ofensywę przeciwniczek na poziomie poniżej 50 punktów (średnia zdobytych punktów przez drużyny przeciwne w meczach, które wygrała Olimpia to 37!!) Czemu zatem drużyna MKS Strzelce Opolskie w tym meczu zdobyła 54 punkty? Hmmm… czemu? Bo…. grzechy główne wróciły!. „Krycie na radar”, „gra w obronie na mruczka”, brak pomocy, cofanie w obronie… do ściany, „zbiórka w obronie na palcach”. 

Z pewnością jesteśmy teraz jako TEAM w trudnej sytuacji a przed nami kolejny mecz. Przeciwnik najtrudniejszy z możliwych bo przecież najlepszy w grupie ale… TEAM poznaje się nie tylko po tym jak zwycięża, ale również, a może przede wszystkim, po tym jak podnosi się z porażki, jak walczy w sytuacjach wydawałoby się beznadziejnych. Zdarzają się w życiu sportowca słabsze dni, Nam zdarzyło się to we wtorek ALE WIERZĘ, że wyciągniemy wnioski, zapamiętamy lekcję, podniesiemy głowę i POWALCZYMY. 

Ps. Kronikarski obowiązek: ŻKK Olimpia vs MKS Strzelce Opolskie 43:54 (9:6, 12:16, 13:15, 9:17)

czwartek, 24 listopada 2011

Olimpia vs Strzelce Opolskie już we wtorek!

MKS Strzelce Opolskie 2011/2012
vs

W najbliższy wtorek, czyli 29 listopada, gramy kolejny mecz!. Tym razem w hali Gimnazjum nr 2 (które jest Ok!) gościć będziemy zawodniczki MKS Strzelce Opolskie. Drużyna ze Strzelec Opolskich zajmuje w tabeli "Naszej" grupy trzecie miejsce więc zapowiada się ciekawy pojedynek. Zapraszamy! Początek meczu o godzinie 18.00!       

wtorek, 22 listopada 2011

małe zadanie...

......wodzisławski fast break!
Z "lamusa historii" wygrzebana fotka:-) Niektórzy twierdzą, że historia nie uczy Nas niczego. Ja z tą tezą się oczywiście nie zgadzam i korzystając z historycznego zdjęcia zwracam uwagę na zasady. Oto klasycznie rozegrany wodzisławski "fast break"  - tak to się robiło!!! A teraz małe zadanie logiczne dla Olimpijek:-) Jaką przewagę rozgrywa zespół w żółtych koszulkach? (to oczywiście ODRA).  
Ps. Zdjęcie pochodzi z turnieju barażowego o awans do II ligi. Mecz ODRA Wodzisław - AZS Lublin.  

Derby ROW-u… nie dla ROW-u! :-)

Drugie i ostatnie w tym sezonie „małe wielkie” derby przeszły do historii.  Mimo, że tym razem obyło się bez dwóch dogrywek to mecz i tak dostarczył wiele emocji.  Przebieg pierwszej kwarty  nie zapowiada problemów – gramy spokojnie w ataku i agresywnie w obronie – uzyskujemy kilkupunktową przewagę i kończymy kwartę 12:20. Dobry fragment rozgrywa Jula (9pkt) oraz Mała (6). Druga kwarta przynosi diametralną zmianę obrazu Naszej gry. Nic nie wychodzi w ataku, słabo i bez pomocy wzajemnej gramy w obronie, Rybniczanki wyprowadzają kontrę za kontrą - efekt: na przerwę schodzimy przegrywając 31:25.  (19:5 w kwarcie!)

"..kaj My som?...kaj som Nasze koła??..."
Coach i jego....szał..


pomysł na mecz....
...defense do upadłego....

W szatni „odprawa pobudzająca” – do poprawy: gra na bronionej tablicy - zastawienie po rzucie, zbiórka!! W ataku:  wykorzystanie zebranych piłek do wyprowadzenia kontr, rozwaga w grze w ataku pozycyjnym przeciwko strefie. 
Z niepokojem rozpoczynamy kwartę trzecią i jak na kobiety zmienne przystało ….jest zupełnie odwrotnie niż do tej pory :-) Poprawiamy zbiórkę, wyprowadzamy kilka dobrych kontr a przede wszystkim rozgrywamy kilka dobrych piłek atakując strefę (dobre zagrania Oli i Małej i Juli). Efekt: odrabiamy straty z drugiej części gry i na zakończenie kwarty trzeciej wychodzimy na prowadzenie 34:36 Tak! TAK!!! WYGRYWAMY KWARTĘ TRZECIĄ 3:11- CUD PRAWDZIWY??!. W kwarcie czwartej znowu funkcjonujemy jako TEAM!  Agresywne: Pati (duuuuuży plus za grę w obronie w całym meczu) Andzia i Marta. Skuteczne: Jula, Mała  i Ola (kolejny dobry mecz z ławki!!) Efekt: wygrana kwarta 9:20!!! a cały mecz  43:56! :-).


Punkty w meczu zdobyły: Jula 19, Ola 15, Mała 14, Marta 4, Andzia 2, Pati 2, Duża Pati i Młoda 0.  
PS. fotki z meczu robiła Karo więc...w większości są czarno-białe :-)

czwartek, 17 listopada 2011

tak przyszło: ...z kącika zawodnika ;-)


Nastały nowe lepsze czasy dla Nas – koszykarek Olimpii. Miałyśmy już paru Trenerów na swojej drodze ale chyba tego Trenera – naszego drugiego Ojca, zapamiętamy najlepiej i najdłużej (nigdy nie zapomnimy). Zaczynając od początku… 1 kwietnia 2011 roku miałyśmy pierwszy raz stanąć oko w oko z nowym Trenerem. Było to spotkanie organizacyjne, które wywarło na Nas wspaniałe wrażenie. To co Coach zaczął mówić uświadomiło nam wszystkim co do tej pory robiłyśmy i do tej pory robimy. Nasze starsze koleżanki mówiły nam „ nie dacie rady” , „ nie wytrzymacie” , „ zobaczycie jaki Trener Korzeń może być straszny”. A my bez względu na to co mówiły poszłyśmy na pierwszy trening – 4 kwietnia. I wybiła godzina 18.00 wszystkie w grobowej ciszy siedziały na sali. TRENER WCHODZI.. i od tamtej pory wszystko ma swój ciąg dalszy…

Najbardziej chyba „bałyśmy się” obozu letniego.. Bo jak to już nas kiedyś straszyli, znowu opowieści jak to nie będzie na obozie nas przeraziły. Pierwszy raz biegałyśmy o siódmej rano, na początku mały szok a potem to już norma. Od pięciu lat jeździmy do Cieszyna i po raz pierwszy udało nam się pójść na basen. Ostatni wieczorny trening na pewno zostanie nam w pamięci ... A najbardziej Trenerowi? Tak tak każda chciała zdjęcie z Coach’em. No w końcu sława jest męcząca.
I tak jakoś nam się żyje. Szczerze możemy powiedzieć że teraz chodzenie na trening jest sto razy przyjemniejsze gdy widzi się takiego Trenera jak Coach Grzesiu.

- Kobe & Mała


....hmmm...tak jak dostałem tak zamieściłem...cóż mogę powiedzieć..chyba tylko:
"...Twoje szanse na sukces są wprost proporcjonalne do stopnia przyjemności, jaką czerpiesz z tego, co robisz." Mam nadzieję, że Nasza wspólna praca będzie dla Was ciągłym źródłem takiej własnie przyjemności - dla mnie jest niewątpliwie. 


ZNOWU zaskoczony...to miłe.... DZIĘKUJĘ :-)   

środa, 16 listopada 2011

....derby tuż!







Już w przyszły wtorek - 22 listopada wyjeżdżamy do Rybnika. Przed nami małe "wielkie" derby.

...czas rewanży!


Pati....Yes YOU Can!
Mała i Kobe - Brutal Of The Game? 

No i kolejny mecz za nami. W rozpoczynającym rundę rewanżową meczu  spotykamy się z MMKS Kędzierzyn Koźle i odnosimy przekonywujące zwycięstwo 62:29. Agresywna obrona od pierwszych minut spotkania przynosi nam oczekiwane rezultaty – przejmujemy inicjatywę i systematycznie powiększamy przewagę punktową.  W III kwarcie (to już powoli taka nasza mała „świecka tradycja”) troszkę przysypiamy ale generalnie jest ok. Tym razem w roli „ręki każącej” występuje Mała – zdobywczyni 19 punktów ale tuż za nią Jula -14. Długo trzeba było czekać ale wreszcie JEST!! „Odblokowała się” nam Patrycja i z uśmiechem na ustach  pierwszy raz w tych rozgrywkach notuje dwucyfrową zdobycz punktową (11) – oczywiście mam nadzieję, że to nie będzie jednorazowy „wybryk” Pati  i trawersując  znane powiedzenie pewnego prezydenta dużego kraju trzeba krzyknąć …Yes! YOU Can PATI!  Podobnie jak w kilku ostatnich meczach dobre wejście z ławki notuje  Duża Ola (Best Sixth Women -10 punktów) i tu też moja nadzieja wielka, że… To Be Continued!. Oczywiście w meczu wystąpiły też pozostałe Olimpijki – Andzia (4), Marta (2), Monika czyli Młoda (2) Zuzia, Andziocha,  Duża Pati, Siostra Wioletta, Ciacho (0).  Kronikarski obowiązek każe mi również zaznaczyć, że pierwszy raz w tych rozgrywkach  (i mam nadzieję, że...OSTATNI) przyznano  „zaszczytny” tytuł  „Brutal of The  Game” a otrzymały go ex eque: Jula i Mała. Miejsce medalowe w tej samej kategorii dla Moniki vel Młoda.   
Ps. Sporo angielskiego dzisiaj i nawet łacina więc zadanie domowe dla "Olimpijek" - przeczytać tekst... ze zrozumieniem? :-). Fotka z meczu oczywiście...jest ;-).     

wtorek, 15 listopada 2011

„Wybitni gracze sprawiają, że ich drużyna staje się lepsza”

Magic Johnson & Isiah Thomas
W przedmeczowym oczekiwaniu słów kilka w temacie "jak". Dzisiaj korzystając z materiałów Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Cetniewie postaram się ułatwić odpowiedź na pytanie "jak zostać wybitnym rozgrywającym?" Oto kilka  przymiotów wybitnego rozgrywającego:     


    1. Perfekcyjnie wyszkolony techniczne.  Rozgrywający musi perfekcyjnie podawać, kozłować i rzucać.
    2. Świetnie przygotowany kondycyjnie. Rozgrywający musi grać twardo i agresywnie cały mecz, nie może sobie pozwolić na chwilę słabości.
    3. Zrównoważony. Rozgrywający musi być w stanie podejmować słuszne decyzje w krytycznych dla drużyny momentach. Musi być pewny swoich możliwości i grać „swoją” grę mimo przeciwności ( doping kibiców drużyny przeciwnej, złe gwizdki sędziego, końcówka  wyrównanego meczu itp.).
    4. Zna możliwości swojej drużyny.  Rozgrywający musi znać wszystkie dobre i złe cechy drużyny i poszczególnych zawodników swojej drużyny. Musi umieć wykorzystać siłę i zdolności drużyny podczas meczu.
    5. Można na nim polegać.  Rozgrywający musi błyskawicznie rozpoznawać systemy obrony przeciwnika, wykorzystując ich słabości i błędy. Musi także wiedzieć kiedy zwolnić a kiedy przyspieszyć grę, kiedy rzucić, podać itp. Koledzy z drużyny muszą mieć zaufanie do swojego rozgrywającego!!!
    6. Widzi całe boisko.  Głowa zawsze wyprostowana, oczy skupione na wszystkich graczy i kosz przeciwnika. Rozgrywający podaje do zawodnika wychodzącego na czystą pozycję rzutową i nigdy nie nadużywa kozła jeśli jest możliwość podania!!! Unika niepotrzebnego przerywania kozłowania (tylko żeby podać lub rzucić na kosz ).
    7. Podejmuje słuszne decyzje. Dobry rozgrywający rzadko traci piłkę! Potrafi kreować grę i jest dumny z asysty do kolegi! Gra inteligentnie, unika zagrań „pod publiczkę”! Stwarza sytuacje rzutowe dla partnerów. 
    8. „Straszy” rzutem. Dobry rozgrywający nigdy nie gra „ pod siebie” rzucając bez opamiętania, ale rzuca wtedy, kiedy wymaga tego sytuacja! Zawsze trzyma obrońców w niepewności.
    9. Lider - motywuje drużynę. Swoją postawą i zachowaniem motywuje kolegów do cięższej pracy, buduje zaufanie do swoich możliwości.
    10. Agresywny obrońca. Rozgrywający musi być liderem nie tylko w ataku, ale także w obronie! Wielcy zawodnicy są wybitnymi obrońcami!!!
    11. Lider również poza boiskiem. Rozgrywający to lider na i poza boiskiem. Jest uczciwy, lojalny i szanuje innych!

    Ps. Ze specjalną dedykacją dla: Andzi, Pati, Zuzi, Młodej, Mysi no i dla Karo :-)    

    poniedziałek, 14 listopada 2011

    "Olimpijki"...przyłapane :-)?


    Każdy dobry koszykarz powinien mieć oczy dookoła głowy więc aby szkolić dobre koszykarki również i trener winien wykazywać się bystrym okiem i szerokim spojrzeniem. Ostatnio ćwiczyłem te własnie przymioty trenerskie i cóż się ukazało moim oczom? Ni mniej ni więcej tylko...Nasze na imprezce się mnie ukazały! Olimpia się bawi - a to ci niespodzianka :-). 
    Sam lubię muzykę a zwłaszcza obcowanie z muzyką live więc....jest ok! (tak jak "moje gimnazjum) - jest czas treningu i jest czas relaksu.  
    Ps. z kronikarskiego obowiązku dodam, że Nasze zaszczyciły swoją obecnością koncert PRL Pszów 2011.


    ...chcieć to móc!




     Okazuje się, że w basket można grać wszędzie! Do niecodziennego meczu koszykówki doszło ostatnio w ojczyźnie basketu...a w zasadzie na wodach terytorialnych ojczyzny basketu :-). Koszykarski pojedynek pomiędzy drużynami Michigan State Spartans  i North Carolina Tar Heels rozegrano... NA POKŁADZIE LOTNISKOWCA USS Carl Vinson. Smaku całej imprezie dodaje jeszcze fakt, iż ten, rozegrany w niecodziennych warunkach, mecz  obserwował sam Barack Obama z Pierwszą Damą...że o Pameli Anderson nie wspomnę. 

    czwartek, 10 listopada 2011

    Kolejny mecz!!!

    Już  w najbliższy wtorek (15.11.2011) o 18.00 rozgrywamy kolejny mecz "u siebie". W rozpoczynającej się  rundzie rewanżowej zagramy z zespołem MMKS Kędzierzyn Koźle. Zapraszamy do hali G2 (które jest Ok)!!!.  
    MMKS Kędzierzyn Koźle 
         


    vs.

    wtorek, 8 listopada 2011

    mecz bez historii - czyli ciekawie w...szatni?

    Po przerwie związanej ze Świętem Zmarłych znowu wracamy na boisko!. Tym razem gościmy zespół z Brzegu. Mimo, że to ostatni zespół z tabeli naszej grupy to „spinamy…(tu padają słowa mało subtelne)”, pełna koncentracja  i… KOBE vs Brzeg  6:0. Później do zabawy włączają się: Mała, Andzia, Duża Ola, Cywa oraz Pati i idzie jeszcze lepiej więc po kwarcie pierwszej na tablicy 28 : 2 dla Nas. Kwarta druga podobnie bez historii - pognębiamy koleżanki z Brzegu 21:5. Ponieważ jednak nie może być zbyt pięknie (bo by się jeszcze Coach przyzwyczaił) to w kwarcie trzeciej dopada Nas… drzemka i w „strzeleckim szale” robimy wynik iście koszykarski… 7:7?. W kwarcie czwartej obowiązkowa pobudka - Jula i Marta w roli głównej - i jest ponownie dobrze - 29:9. W efekcie cały mecz wygrywany 82:23 a najciekawsze wydarzenia meczu odbywają się... w szatni przed meczem!.   Najpierw trener otrzymuje drugą część prezentu urodzinowego (DZIĘKUJĘ DZIEWCZYNY – wzruszyłyście mnie po raz kolejny) a później Andzia oraz Jula odbierają swoje nagrody z konkursu wiedzy o koszykówce J   - jednym słowem miło i sielankowo.
    Z kronikarskiego obowiązku: Jula ponownie królem strzelców meczu - 24 pkt. A później Aga 13, Marta 12, Andzia 11, Ola 9, Andziocha 6, Pati 4, Siostra Karolina 2, Siostra Wioletta 1. W meczu wystąpiły również Zuzia, Młoda Monika, Duża Pati.
    Teraz przed nami kolejny „meczyk” – 15 listopada rozpoczynamy rundę rewanżową a zawitają do Nas kadetki z Kędzierzyna.
    Ps. Już w środę rozpoczynają rozgrywki Juniorki Rybnika – mamy tam „pożyczone” Nasze (Karo i Duża Mała) więc trzymamy kciuki i życzymy oczywiście SUKCESU!!   

    46 "mgnień wiosny" Coach'a!



    Człowiek nigdy nie może być niczego pewien a trener TAKIEGO teamu zwłaszcza! Trening 7 listopada zapowiadał się normalnie a...było zgoła inaczej :-) Mała uroczystość z okazji moich 46.... "mgnień wiosny".   
    DZIĘKUJĘ DZIEWCZYNY!!! To miłe, sympatyczne i wzruszające.  

    niedziela, 6 listopada 2011

    remanent po...

    Dziękuję Wam w imieniu solenizanta - czyli w swoim własnym ;-) za wszystkie TE wspaniałe życzenia, które otrzymałem dzisiaj na "FB", na "NK" oraz w Fotoblogach. To było baaaaaardzo miłe :-)  a w ramach podziękowania  stawiam...oczy w "słupek" czyli...do góry (Mała! mam nadzieję, że widzisz - "góra" z małej litery więc to nie tak jak myślisz - możesz być spokojna ;-)  

    sobota, 5 listopada 2011

    6 listopad... początek wszystkiego? :-)

    Dokładnie 150 lat temu (6 listopada 1861) w Almonte (kanadyjska prowincja Ontario) przyszedł na świat James Naismith, człowiek, który próbując rozwiać nudę zimowych zajęć w-f w amerykańskiej szkole Springfield znalazł sportowe zastosowanie dla... wiklinowego kosza do zbioru brzoskwiń i tym samym wynalazł KOSZYKÓWKĘ. 


    "Ojciec basketu" nie spodziewał się, że przybijając w grudniu 1891do ścian sali szkolnej, przy Armory Street, dwa kosze po brzoskwiniach, do których jego pupile mieli wrzucać piłkę stworzy tak popularną grę. A wszystko zaczęło się z powodu nudy i zimy. 

    Zimą 1891 r. Naismith rozmyślał czym wypełnić czas swym uczniom na lekcjach ówczesnego wf-u. Ponieważ proste pomysły są zawsze najlepsze, profesor odrzucił zasady takich gier plenerowych, jak lacrosse, futbol amerykański lub europejski i wymyślił dla swych uczniów nową grę. Postanowił wykorzystać do tego piłkę, nieco większą niż futbolówka, a ponieważ trzeba było grać na twardym podłożu uznał, że uczestnicy gry nie mogą biegać z piłką w rękach i zderzać się ze sobą w walce o nią, jak na przykład w rugby... By utrudnić zdobywanie punktów, zaproponował kosze zawieszone na wysokości, jako trudniejszy cel rzutów niż tradycyjna bramka. 
    Jeszcze przed 21 grudnia 1891 r., przed świętami Bożego Narodzenia, opracował 13 podstawowych przepisów nowej gry. Wywiesił je na szkolnej tablicy ogłoszeń. Z pomocą woźnego przybił dwa wiklinowe kosze na balustradach i zdołał skłonić owego woźnego, by miał w pogotowiu drabinę, bez której wyjmowanie piłki z koszy zawieszonych na wysokości 305 centymetrów nie byłoby możliwe... 
    Ponieważ w tym czasie jego klasa liczyła 18 uczniów, w "prakoszykówkę" grano w 9-osobowych składach. Pierwszy mecz jego uczniów zakończył się wynikiem 1:0!, a pierwszym "snajperem" okazał się William R. Chase, który zdołał umieścić piłkę w koszu. Z czasem trzeba było zainstalować tablice za koszami, bo widzowie zgromadzeni na balkonach, pomagali lub przeszkadzali w tym, by piłka znalazła się w koszu... Uczniowie polubili grę "w kosza". Wieść o niej rozeszła się po świecie za pośrednictwem członków YMCA i wkrótce koszykarska gorączka ogarnęła szkoły i uniwersytety. Ostatnią rzeczą, jaką trzeba było zrobić to wymyślić jej nazwę. Niektórzy uczniowie proponowali "Naismith-ball", ale profesor zadecydował skromnie, by gra nazywała się po prostu basketball i tak zostało. 
    Koszykówka jest dziś jednym z najbardziej popularnych sportów zespołowych. Gra się w nią na podwórkach, betonowych lub asfaltowych placykach, w parkach i w salach szkolnych. Na wolnym powietrzu i w dusznych halach lub klimatyzowanych stadionach pod dachem. Grają ludzie różnego wieku i sprawności, nawet inwalidzi na wózkach. Profesjonaliści, a przynajmniej najlepsi z nich, zarabiają na niej krocie. Właśnie o miliony dolarów toczy się obecnie spór między właścicielami klubów NBA i graczami. Po raz kolejny w historii sławnej ligi odwołano rozpoczęcie gier sezonu 2011-2012. Jednak basketball nadal, z powodzeniem, pretenduje do miana sportu numer dwa świata. 
    W 1898 r. prof. Naismith otrzymał honorowy tytuł doktora medycyny Cross Medical College w Denver (st. Colorado), późniejszego University of Colorado School of Medicine. Od tego roku, do 1937, był dziekanem wydziału wychowania fizycznego University of Kansas w Lawrence. 
    Poza wynalazkiem życia - koszykówką, profesor zaprojektował także hełm ochronny dla narodowej gry Amerykanów, footballu. Zmarł 28 listopada 1939 r. w Lawrence. W 20. rocznicę jego śmierci stworzono The Naismith Memorial Basketball Hall of Fame, w kolebce koszykówki w Springfield. Człowiek, który dał światu koszykówkę, znalazł w tej galerii sławy należne mu miejsce.

    Uwaga!... UWAGA KONKURS!!!


    No i mamy pierwszy na blogu konkurs wiedzy o koszykówce!!! Tylko komplet poprawnych odpowiedzi na pytania (3 pytania) pozwoli zdobyć atrakcyjną nagrodę. W konkursie mogą wziąć udział TYLKO OSOBY ZALOGOWANE jako obserwatorzy bloga. Odpowiedzi proszę umieszczać w formie komentarza do posta :-)...wiem wiem - cwane z mojej strony  - przy okazji załatwiamy sobie obserwatorów bloga :-)

    Logowanie można załatwić w zakładce "podglądacze" :-)







    Przechodzimy teraz do sedna. Oto zestaw pytań:

    1. Jak nazywa się starszy pan na zdjęciu (imię, nazwisko) ?
    2. jak nazywa się "młodszy pan" na zdjęciu (imię, nazwisko)? 
    3. co łączy obu "panów" (oprócz miłości do koszykówki)?
    POWODZENIA i czekamy na odpowiedzi!

      

    piątek, 4 listopada 2011

    Na mecz!!!

    vs  
          
    Już we wtorek 8 listopada czeka Nas kolejny mecz. Tym razem gościć będziemy drużynę KS Odra Brzeg. Zapraszamy wszystkich naszych sympatyków i kibiców koszykówki na godzinę 18.00 do hali Gimnazjum nr 2!!! Zapewniamy emocje :-)