"...Talent wins games, but teamwork and intelligence wins championships".
Michael Jordan

środa, 27 listopada 2013

Olimpijska "Fan-zona" :-)

Olimpijska FAN-ZONA...a mówią, że faceci nie zajmują się dziećmi! 
Dobre występy w ligowych rozgrywkach sprawiły, że "dorobiliśmy" się już stałych "klientów" na trybunach. Ważne, że w wielu przypadkach są to ludzie znający się na baskecie i umiejący w "odpowiedni sposób" wywrzeć PRESJĘ NA... ;-) 
Wszystkim kibicom, którzy do tej pory Nas wspierali i dopingowali DZIĘKUJEMY!!! Liczymy, że będzie WAS coraz więcej. 
Szczególne podziękowania dla FAN-ZONY.... z ławki!!!!.  Zdjęcie niech będzie 100% dowodem dla... żon, kochanek, partnerek i innych dziewczyn, że nie siedzicie w WARCE tylko przykładnie, z dziećmi kibicujecie ;-)     

wtorek, 26 listopada 2013

Oj się działo....

Tak chcemy częściej!!!!
Myślę, że udanie zakończyliśmy tydzień „na lidera”. W sobotnie popołudnie dostarczyliśmy sporo emocji zgromadzonym w hali kibicom i dopiero po dogrywce zeszliśmy z boiska minimalnie pokonani. Mecz z akademiczkami Korony Kraków miał kilka zwrotów. Mocno zaczęły Krakowianki bo 5:0 jednak szybko wystrzeliła „trójkę” nasza wcale już nie tajna broń czyli Lewa, poprawiły Weronika, znowu Lewa i wreszcie Czaja no i w 6 minucie I kwarty mieliśmy wynik 9:5 dla Nas. W kolejnych minutach tej części gry mocno popracowaliśmy w obronie pozwalając „Koroniarkom” na zdobycie tylko dwóch oczek a sami dzięki Lewej, Weronice i Karo dorzuciliśmy kolejne 7 co pozwoliło odskoczyć na 16:8. Druga kwarta to bitwa Korony z …Lewą. Nasza „strzelba” w drugiej kwarcie zdobyła 11 oczek (3x3 pkt) po dwa dorzuciły: Czaja i Ola a to pozwoliło utrzymać przewagę 8 punktów i zejść do szatni przy wyniku 31:23 dla Nas. W szatni uczulałem, że kluczowy moment w meczu nastąpi właśnie w trzeciej kwarcie. Zaczęliśmy bardzo dobrze bo od 4:0 (Czaja i dwa „personalne” Oli) i wydawało się, że jest ok. Sprawa się „rypła” od 3 minuty III kwarty. Przestało wpadać zza łuku 6,75, wkradł się „szał” i improwizacji w atakach pozycyjnych co w połączeniu z Naszą bolączką główną jeśli chodzi o atak czyli niedokładnością spowodowało, że doświadczone zawodniczki z Krakowa szybko Nas ukarały - zdobyły kolejne 10 oczek przy zerowym osiągnięciu Naszego ataku i zmniejszyły przewagę do zaledwie 1 punktu. Niemoc przerwała dopiero w 6 minucie Czaja i jakoś wróciliśmy do gry a w końcówce znowu lekko odskoczyliśmy (41:38). Kwarta czwarta zaczęła się dla Nas bardzo źle bo na wejściu dostaliśmy szybkie dwie trójki i pozwoliliśmy przejąć kontrolę w meczu przeciwniczkom (44:41). Goniliśmy wynik aż do 9 minuty kiedy za sprawą Czai wróciliśmy do remisu 48:48. Kilkanaście sekund przed końcem Korona wychodzi na 2 punkty do przodu jednak „szarża „ Lewej i jej rzut równo z syreną przywrócił Nas do gry – DOGRYWKA! W dodatkowym czasie gry najpierw straciliśmy Czaję (uraz) a później „Lewą” (5 fauli) i w pojedynku na osobiste, których Korona rzucała 10 a My tylko 2, przegraliśmy 5:1. No cóż. Niedosyt jest z pewnością, ale myślę, że daliśmy przede wszystkim sobie jasny sygnał, że możemy bez kompleksów walczyć z każdym zespołem w tej lidze. 

Olimpii granie wg zasad  
Nauka nr 1 po spotkaniu: nie można całego mecz prowadzić w oparciu o jedno zagrożenie. Obojętnie czy będzie to rzut dystansowy, czy gra pod kosz to w tych działaniach musi być zachowana równowaga. Nawet gdy w pierwszych minutach gry nieźle operujemy piłką na obwodzie i wpada to już od początku meczu musimy włączać do zabawy zawodniczki z „trumny”. Będzie to bardzo istotne w momencie gdy „strzelba obwodowa” nam się zatnie (tak się stało np. w II połowie). Nauka nr 2: mieliśmy okazję uczestniczyć w „lekcji poglądowej” na temat współpraca zawodniczek przy stawianiu zasłon i korzystaniu z nich. Warto się uczyć od bardziej doświadczonych zawodniczek jak ten, wydawałoby się prosty element, wpływa na grę drużyny w ataku. 

Lewa - "życie" za linią 6,75 bywa...wykręcone? ;-) 
W niedzielne południe… w zasadzie w samo południe (jak w klasycznych Westernach) przystępowaliśmy do kolejnego trudnego meczu. Przeciwnikiem była ekipa z Rzeszowa – rozpędzony wicelider tabeli, który odprawił z kwitkiem między innymi Nasze pogromczynie - AZS Katowice. Mając w głowie fakt, że dnia poprzedniego stoczyłyście prawdziwą bitwę na boisku z Koroną bardzo się obawiałem tego meczu. Pierwszą połowę rozpoczęliśmy spokojnie w ataku i dobrze w obronie. Trochę więcej było gry przez środek co pozwoliło bardziej uaktywnić Weronikę i Małą. Lewa wsparła TEAM „tylko” dwoma „trójkami” ale dzięki temu więcej z gry miała Czaja. Problemy pojawiły się jednak w miejscu najmniej oczekiwanym – już w początkach II kwarty przymusowo na ławce wylądowały: Joasia, Ola, Monika (po 3 faule). Lewa też musiała trochę odpocząć i na boisku mieliśmy praktycznie młodzież wspartą przez Weronikę. Zawodniczki z Rzeszowa wietrząc swoją szansę rzuciły się do odrabiania strat i w efekcie wyrównały na koniec I połowy do 27:27. Ja jednak ja uznaję, że był to dobry występ dziewczyn z ławki. Utrzymały nas w grze a zawodniczki przymusowo „odpoczywające” mogły zachować faule na drugą część meczu. Na drugą połowę wyszliśmy z jedną tylko zmianą w piątce – Olę zastąpiła dobrze spisująca się już wcześniej Wioletta i… okazało się, że była to „zmiana” meczu. Zachowując proporcje muszę
Wioletta - lewą ręką z prawej strony...kto sprawnemu zabroni?
powiedzieć, że Wioletta stała się małą bohaterką tego meczu. Pomijając dobrą grę w ataku (choć zdarzył się jej rzut z cyklu - nie wiem gdzie ale rzucam -całe szczęście, że… celny J) na uznanie zasługuje przede wszystkim jej rewelacyjna postawa w obronie. Wioletta od zawsze miała możliwości do takiej właśnie gry ale z niewiadomych mi przyczyn z nich nie korzystała. Tym razem wypaliło - Wioletta znacznie ograniczyła poczynania ofensywne krytej przez siebie zawodniczki a co ważniejsze wymuszając jej trzy faule w ataku dała nam trzy piłki gratis w ważnym momencie. Bardzo dobry fragment gry miały Czaja – 8 punktów w kwarcie i Lewa, która znowu „odpaliła” dwie kolejne trójki. W efekcie odskoczyliśmy na 10 punktów na koniec kwarty. Na początku ostatniej „odsłony” Rzeszowianki mocno nacisnęły i po 3 minutach odrobiły 7 punktów straty. Gdy pościg przerwała w ważnym momencie Karo dając „trójkę” a poprawiła Asia i znowu mieliśmy +7 wydawało się, że ogarniamy mecz. Niestety tak się nie stało. W siódmej minucie znowu na tablicy mieliśmy remis 53:53. Na domiar złego po 5 faulu na ławce rezerwowych wylądowała Weronika, (dużo wcześniej Ola) a w chwilę później Monika. Całe szczęście, że… są w baskecie „trójki”. Tym razem znowu Lewa wystrzeliła zza 6,75 i złapaliśmy trzypunktowy oddech. Co prawda ekipa z Rzeszowa szybko odrobiła dwa oczka ale od minuty 9 dobrze pograliśmy w obronie i utrzymaliśmy już do końca meczu drużynę MLKS z zerową zdobyczą punktową sami zdobywając ich 6 (mogło być więcej bo na 8 rzutów osobistych trafiliśmy tylko 4). W efekcie wygrywamy spotkanie 55:62. BRAWO! 
Wera w kontrze...BEZCENNE :-)

Podsumowując mogę powiedzieć, że mimo niedosytu po meczu z Koroną uważam oba spotkania za bardzo udane. Jestem zadowolony z walki jaką podjęłyście w meczach. Przed nami w zasadzie już mecze drugiej rundy i z pewnością nie będzie łatwo bo mamy serial wyjazdowy ale po doświadczeniach z ostatnich meczy z Głuchołazami, Koroną i MLKS-em uważam, że jeśli ominą Nas kontuzje i jakieś niespodzianki to jesteśmy w stanie powalczyć o…. AŻ SIĘ BOJĘ POWIEDZIEĆ ;-)

piątek, 22 listopada 2013

.....powołanie dla Karoli!

Karolina Nielaba - "kadeciątko" w kadrze rocznika 2000!  
Już chyba tradycją się stało, że każdego roku mamy swoje przedstawicielki w Kadrach Wojewódzkich Śląskiego Związku Koszykówki. Tym razem szansę otrzymała zawodniczka najmłodszej grupy - Karolina Nielaba. Powołanie do ścisłej piętnastki rocznika 2000 dla Karoli to tylko potwierdzenie moich obserwacji. Karola grając w rozgrywkach kadetek jako dwa lata młodsza zawodniczka prezentuje się na boisku bardzo dobrze. Jej atutami są: ogromna waleczność na boisku i wielka chęć nauki w trakcie treningów. BRAWO KAROLA!! TAK TRZYMAĆ.          

.....tydzień " na lidera"

Tak się poukładały rozgrywki, że w mijającym tygodniu poszczególne „elementy” TEAM’u grały, bądź będą grały, z liderami swoich grup rozgrywkowych. Maraton „na lidera” rozpoczęły najmłodsze czyli kadetki. W meczu z JKKS Jastrzębie sensacji nie było i ulegliśmy wysoko starszym, bardziej doświadczonym i lepszym zawodniczkom JKKS w stosunku 37:116. „Nieco” mniejszą, ale też porażę zanotowały również juniorki, które w meczu z JAS-FBG Sosnowiec przegrały różnicą 17 punktów – 71:54 (13:20, 24:13, 16:0, 18:21) W meczu juniorek  jak widać katastrofa zdarzyła się nam w kwarcie trzeciej i… było po meczu. Znowu szkoda.  

Przed nami dwa ostatnie mecze w tym bardzo napiętym tygodniu, a grać je będą seniorki. Przed „starszakami” bardzo trudne mecze. W sobotę zmierzymy się z liderem rozgrywek – zasłużoną i obytą w Ligowej koszykówce drużyną KORONA AZS PK Kraków. Ekipa z Krakowa prze do awansu i nie znalazła jeszcze swojego pogromcy w rozgrywkach pozostając jako jedyna drużyną niepokonaną.  W niedzielę z kolei zmierzymy się z równie mocną drużyną MLKS Rzeszów. Zawodniczki z Rzeszowa jak do tej pory tylko raz schodziły z parkietu pokonane a ich pogromcą okazała się być właśnie drużyna Korony Kraków.
Będzie z pewnością ciężko ale przecież My nie mamy nic do stracenia. Liczę, że znowu wykażemy „waleczne serce” a kibicom, których coraz więcej na trybunach, dostarczymy sporą dawkę emocji.             

wtorek, 19 listopada 2013

MUKS Chrobry Basket Głuchołazy pokonany!

Trudny mecz z Głuchołazami w seniorskim wydaniu mamy za sobą. Trudny chociażby ze względu na to, że w przedsezonowym sparingu, co prawda nieznacznie, ale jednak ulegliśmy tej ekipie więc teraz cieszyć się wypada bo zwycięstwo zasłużone i odniesione w STYLU. Zawsze podkreślam, że mnie jako trenerowi radość sprawia nie tylko wynik mojej  drużyny ale… a może PRZEDE WSZYSTKIM?  STYL w jakim go osiąga (przegrać w dobrym stylu to też nie grzech). Po tym meczu powiedzieć mogę, że satysfakcja moja jest pełna bo jest dobry rezultat i co ważniejsze wypracowany w bardzo dobrym stylu. Za tę moją chwilę radości dziękuję wszystkim zawodniczkom TEAMU.  
Analizując spotkanie muszę zacząć od przemyślenia pomeczowego natury ogólnej: dziękować powinniśmy, sam nie wiem komu, za to, że trafiły do naszej młodej drużyny  TAKIE właśnie doświadczone zawodniczki. Miło było patrzeć z boku jak wiele werwy i radości do gry wnoszą LEWA i CZAJA.  Dobrze było patrzeć jak WERONIKA… za moimi plecami? „szkoli” Małą i dostarcza jej wiedzy nie zawsze zgodnej z trenerskimi regułami (słyszałem, widziałem ale udałem że nie słyszę i nie widzę – czasami tak trzeba :-)), jak LEWA „dobrym słowem” motywuje Patrycję czy Karolinę, wreszcie miło jest patrzeć z jakim zaangażowaniem CZAJA i LEWA pracują w obronie. Tak! Dobrze się stało, że akurat  JE mamy.         
Mecz  ustawiliśmy już w pierwszych 3 minutach. Bardzo szybka gra „do przodu” i szybkie prowadzenie 10:0 zrobiło wrażenie na przeciwniczkach i odpowiednio poukładało wydarzenia na boisku na kolejne kilkanaście minut. Był co prawda moment, że to ja byłem bliski wzięcia przerwy na żądanie aby troszkę spowolnić TEAM bo trochę się obawiałem, czy w takim tempie jakie sami sobie narzuciliśmy dojedziemy do końca ale trener gości troszkę mnie wyręczył i było ok.  Bardzo dobrze wyglądaliśmy w obronie przy małych zawodniczkach – ciężka praca zwłaszcza Czai  i Lewej, do których dopasowała się Ola a później Karo i Cywa  przyniosło sporo przechwytów ale przede wszystkim znacznie utrudniło organizację gry przeciwniczkom.  W ataku wreszcie udało się kilkoma piłkami dobrze obsłużyć Weronikę, która z kolei dobrze współpracowała z „Małą” i „Żyletą”. No i wreszcie na koniec to co według mnie było kluczem do kontrolowania meczu  – przemieszczanie się piłki po obwodzie oraz do „środka i na zewnątrz” przy bardzo dobrej skuteczności w rzutach dystansowych.  Jedenaście celnych rzutów za trzy punkty w meczu to dla Nas  z pewnością bardzo dobry wynik a było to możliwe nie tylko dla tego, że… Lewa potrafi rzucić nawet we śnie ale również dla tego, że dzięki aktywności wysokich i dzieleniu się z Nimi piłką zdecydowanie więcej miejsca robi się na obwodzie co dobrze wykorzystaliśmy. 
Cichym bohaterem meczu była z całą pewnością Wiola – siedem ostatnich punktów drużyny w meczu zdobytych tylko przez Nią, w tym jedna „trójka” zostały zauważone przez wszystkich obecnych w hali. Brawo Wiola (czasami się po meczu płacze a czasami się śmieje – tak już jest w tej zabawie :-))

ŻKK Olimpia Wodzisław Śląski - MUKS Chrobry Basket Głuchołazy 
74:62 (26:13, 15:12, 19:13, 14:24) 
Lewa 23 (5x3pkt.), Weronika 15 (2x3pkt.), Czaja 14(1x3pkt.) Wiola 7 (1x3pkt.), Mała 7, Szuwar 6 (1x3pkt.), Żyleta 2, Jula, Karo, Żmijka, Cywa, Klaudia 0.   

piątek, 15 listopada 2013

Zaproszenie na mecz seniorek.

Przed nami kolejny mecz w rozgrywkach o awans do I Ligi Kobiet. Naszym przeciwnikiem będzie doświadczona w 
II-ligowych bojach drużyna Basket Chrobry Głuchołazy. W przedsezonowym sparingu ulegliśmy nieznacznie tej drużynie więc mam nadzieję że żądza rewanżu będzie pchać TEAM do walki. Zapowiada się ciekawy i emocjonujący mecz.        

czwartek, 14 listopada 2013

....tworzymy historię????

Ściągnąłem bo... pisać już nie mam siły i nie ma o czym.

"KOSZYKARKI podbiły Wodzisław Śląski
Po zwycięskim horrorze jaki zgotowały nam koszykarki w meczu z ISSiR Start Wisła w ubiegłym tygodniu (50:49) i punktach w ostatnich sekundach, tym razem nasze juniorki udały się na mecz do Wodzisławia z tamtejszą Olimpią. Przed meczem więcej atutów po swojej stronie miały gospodynie, które były faworytkami tego spotkania. Ale jak to w sporcie bywa, parkiet zweryfikowała przedmeczowe opinie. Wyrównana walka toczyła się prawie przez całe spotkanie, a decydująca o losach całego spotkania była trzecia kwarta, którą nasze zawodniczki wygrały 16:8. Po ostatniej syrenie to nasze koszykarki cieszyły się z historycznego zwycięstwa, ponieważ była to dopiero pierwsza wygrana potyczka MKS-u w Wodzisławiu Śląskim. Po zaciętym i emocjonującym spotkaniu ŻKK OLIMPIA Wodzisław Śląski - MKS Czechowice-Dziedzice 43-48 (10:11, 10:6, 8:16, 15:15). Dzięki wygranej nasze zawodniczki awansowały na 3 miejsce w tabeli."

Źródło: Koszykarki podbiły Wodzisław Śląski

Tak. Z pewnością tworzymy historię tylko... czy o TAKĄ historię nam chodzi.????

ŻKK Olimpia Wodzisław Śl. - MKS Czechowice-Dziedzice  43:48 (10:11, 10:6, 8:16, 15:15) 
Patrycja 14, Wioletta 12, Ola 8, Agnieszka 5, Julia 2, Klaudia 2, Marta 0, Karolina 0. 

wtorek, 12 listopada 2013

...małolaty zwyciężyły we wtorek, juniorki o zwycięstwo zagrają w środę


Kadetki Olimpii zwycięstwem 55:84 nad MKS Zabrze II rozpoczęły kolejny tydzień zmagań drużyn młodzieżowych TEAM;u. W pierwszej kwarcie dzięki agresywnej grze w obronie i kryciu na całym boisku bezdyskusyjnie kontrolowaliśmy przebieg spotkania prowadząc 16 punktami. Problemy zaczęły się w kwarcie drugiej i trzeciej gdy zaczęliśmy w ataku grać chaotycznie i "na zadymę" a w obronie kryć "na 2 metry" Zabrzanki w tym systemie czuły się lepiej i odrobiły straty zmniejszając przewagę do 6-8 punktów. Całe szczęście, że w kwarcie czwartej wróciliśmy do gry poukładanej i szybko odskoczyliśmy znowu na bezpieczną odległość. Oceny indywidualne? Pod nieobecność Kasi (mam nadzieje, że dostała nauczkę) dobrze zwłaszcza w walce na tablicach i w walce z wysoką z Zabrza radziła sobie Nikola. Bardzo dobry mecz Karoli. Bardzo ambitne i waleczne tradycyjnie "sistersy" no i tradycyjnie raz dobrze.... raz fatalnie Wiktoria i Monika :-). W pierwszym wejściu nerwowo ale w drugim już całkiem poprawnie, a co ważne skutecznie Paula. Pozytywne zjawisko drużynowe to dwucyfrowe wyniki punktowe aż 4 zawodniczek.

MKS Zabrze - ŻKK Olimpia Wodzisław Śląski 55:84 (7:23, 21:15, 14:18, 13:28)

Punkty zdobyły: Laura 21, Mloda 19, Wika 16, Karola 13, Paula 6, Maria 5, Nikola 2, Asia 2 i Martyna i Wiktoria 0, 

Juniorki już w środę spotkają się w walce o utrzymanie trzeciego miejsca w tabeli z MKS Czechowice-Dziedzice. Mam nadzieję, że przystąpimy do meczu w pełni skoncentrowani i gotowi do walki od pierwszej do ostatniej minuty. Jeśli zagramy tak jak w pierwszych kwartach meczu z Zabrzem to o końcowy wynik jestem spokojny. ZWYCIĘSTWO ZACZYNA SIĘ W GŁOWIE a dojść do niego można TYLKO NOGAMI!!!

...młodzieżowy tydzień

Miniony tydzień dla drużyn "młodzieżowych" Olimpii stał pod znakiem meczów rozgrywanych w „naszej” hali. Najpierw na boisku zameldowały się kadetki, które mimo, że uległy starszym od siebie zawodniczkom z Brzegu w stosunku 60:74 to powiedzieć trzeba, że po dobrym meczu w ich wykonaniu. Coraz lepiej rozkładają się zdobycze punktowe dziewczyn. W tym meczu już trzy zawodniczki uzyskały wynik dwucyfrowy co świadczy o tym, że coraz lepiej wychodzi nam gra zespołowa i dzielenie się piłką. W ciągu całego meczu nie potrafiliśmy sobie poradzić z najwyższą zawodniczką Stali – N. Bucyk, która zdecydowanie przewyższała siłą fizyczną każdą z naszych zawodniczek stąd też tak okazała jej zdobycz punktowa (54 pkt.) i w zasadzie jej gra zadecydowała o zwycięstwie drużyny z Brzegu. 

ŻKK Olimpia - KS Stal Brzeg 60:74 (12:18, 10:18, 10:22, 24:16) 

Punkty dla Olimpii zdobyły: Laura Cichy 20, Cichy Maria 13, Stobiecka Nikola 10, Pawlik Kasia 8, Kałuża Monika 6, Różycka Martyna 2, Grzegorzek Wiktoria 1.

Dzień później swoje zawody rozgrywały juniorki i również w tym meczu ponieśliśmy porażkę. Po praktycznie bardzo dobrym spotkaniu niestety w samej końcówce musieliśmy uznać wyższość zespołu z Zabrza i przegraliśmy 40:47. Porażka bolesna bo przez pierwsze trzy kwarty utrzymywaliśmy skromną ale jednak przewagą co ważne w wyniku DOBREJ GRY!!! Pewność siebie i rozwaga opuściły nas w końcówce spotkania, praktycznie 4-5 ostatnich akcji nie tylko, że nie zakończyliśmy rzutem ale przekroczyliśmy limit czasowy rozgrywania akcji i oddaliśmy piłkę przeciwniczkom. Myślę, że decydującym momentem meczu było zejście z boiska Julii w wyniku popełnienia przez Nią piątego przewinienia i w efekcie gdy Zabrzanki broniły strefą zabrakło zawodniczki, która wzięłaby na siebie ryzyko rzutowe. No cóż. Szkoda.

ŻKK Olimpia – MKS Zabrze 40:47 (9:9, 17:10, 6:11, 8:17)

Punkty: Julia Karwot 12, Marta Cywka 7, Agnieszka Wiertelak 6, Patrycja Tatarczyk 6, Ola Piechaczek 6, Klaudia Moskwa 3, siostry Wioletta i Karolina Walochy 0.


dziękuję bardzo...czarne wyszczupla!! :-)
W tygodniu meczowym zdarzył się jeszcze jedne fakt - kolejny raz... czas bezlitośnie "posunął mnie wiekowo" ;-). Całe szczęście, że TEAM zadbał o moje samopoczucie i zostałem urodzinowo obdarowany kwiatami, koszulką z uroczymi dedykacjami oraz słodkościami, za którymi przepadam. TO BYŁO BAAAARDZO MIŁE. BARDZO!!... BAAAARDZO DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZAWODNICZKOM TEAM'u za te miłe chwilę, za pamięć, za życzenia i prezenty :-).  BARDZO DZIĘKUJĘ też ZAWODNICZKOM i TRENEROWI z Zabrza. Odśpiewane przez Was pod szatnią 100-lat i...nietypowy prezent ;-) bardzo miło mnie zaskoczyły. DZIĘKUJĘ!!!!