Trudny mecz z Głuchołazami w seniorskim wydaniu mamy za
sobą. Trudny chociażby ze względu na to, że w przedsezonowym sparingu, co
prawda nieznacznie, ale jednak ulegliśmy tej ekipie więc teraz cieszyć się
wypada bo zwycięstwo zasłużone i odniesione w STYLU. Zawsze podkreślam, że mnie
jako trenerowi radość sprawia nie tylko wynik mojej drużyny ale… a może PRZEDE WSZYSTKIM? STYL w jakim go osiąga (przegrać w dobrym
stylu to też nie grzech). Po tym meczu
powiedzieć mogę, że satysfakcja moja jest pełna bo jest dobry rezultat i co
ważniejsze wypracowany w bardzo dobrym stylu. Za tę moją chwilę radości
dziękuję wszystkim zawodniczkom TEAMU.
Analizując spotkanie muszę zacząć od przemyślenia pomeczowego
natury ogólnej: dziękować powinniśmy, sam nie wiem komu, za to, że trafiły do
naszej młodej drużyny TAKIE właśnie
doświadczone zawodniczki. Miło było patrzeć z boku jak wiele werwy i radości do
gry wnoszą LEWA i CZAJA. Dobrze było patrzeć
jak WERONIKA… za moimi plecami? „szkoli” Małą i dostarcza jej wiedzy nie zawsze
zgodnej z trenerskimi regułami (słyszałem, widziałem ale udałem że nie słyszę i
nie widzę – czasami tak trzeba :-)),
jak LEWA „dobrym słowem” motywuje Patrycję czy Karolinę, wreszcie miło jest
patrzeć z jakim zaangażowaniem CZAJA i LEWA pracują w obronie. Tak! Dobrze się
stało, że akurat JE mamy.
Mecz ustawiliśmy już
w pierwszych 3 minutach. Bardzo szybka gra „do przodu” i szybkie prowadzenie 10:0
zrobiło wrażenie na przeciwniczkach i odpowiednio poukładało wydarzenia na
boisku na kolejne kilkanaście minut. Był co prawda moment, że to ja byłem
bliski wzięcia przerwy na żądanie aby troszkę spowolnić TEAM bo trochę się obawiałem,
czy w takim tempie jakie sami sobie narzuciliśmy dojedziemy do końca ale trener
gości troszkę mnie wyręczył i było ok.
Bardzo dobrze wyglądaliśmy w obronie przy małych zawodniczkach – ciężka
praca zwłaszcza Czai i Lewej, do których
dopasowała się Ola a później Karo i Cywa przyniosło sporo przechwytów ale przede
wszystkim znacznie utrudniło organizację gry przeciwniczkom. W ataku wreszcie udało się kilkoma piłkami dobrze
obsłużyć Weronikę, która z kolei dobrze współpracowała z „Małą” i „Żyletą”. No
i wreszcie na koniec to co według mnie było kluczem do kontrolowania meczu – przemieszczanie się piłki po obwodzie oraz
do „środka i na zewnątrz” przy bardzo dobrej skuteczności w rzutach
dystansowych. Jedenaście celnych rzutów
za trzy punkty w meczu to dla Nas z pewnością
bardzo dobry wynik a było to możliwe nie tylko dla tego, że… Lewa potrafi
rzucić nawet we śnie ale również dla tego, że dzięki aktywności wysokich i dzieleniu
się z Nimi piłką zdecydowanie więcej miejsca robi się na obwodzie co dobrze
wykorzystaliśmy.
Cichym bohaterem meczu była z całą pewnością Wiola – siedem ostatnich punktów drużyny w meczu zdobytych tylko przez Nią, w tym jedna „trójka” zostały zauważone przez wszystkich obecnych w hali. Brawo Wiola (czasami się po meczu płacze a czasami się śmieje – tak już jest w tej zabawie :-))
ŻKK Olimpia Wodzisław Śląski - MUKS Chrobry Basket Głuchołazy
74:62 (26:13, 15:12, 19:13, 14:24)
Lewa 23 (5x3pkt.), Weronika 15 (2x3pkt.), Czaja 14(1x3pkt.) Wiola 7 (1x3pkt.), Mała 7, Szuwar 6 (1x3pkt.), Żyleta 2, Jula, Karo, Żmijka, Cywa, Klaudia 0.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz