"...Talent wins games, but teamwork and intelligence wins championships".
Michael Jordan

czwartek, 10 listopada 2016

...dwie dziurki w nosie i skończyło się

Prędzej czy później to musiało się stać. W życie i pracę trenera wpisany jest taki moment kiedy musi pożegnać się z drużyną i odejść. Więc stało się. We wtorek 8.11.2016 podjąłem jedną z najtrudniejszych, w moim sportowym życiu, decyzji - odszedłem z klubu ŻKK Olimpia Wodzisław Śląski. Masa krytyczna (mój ulubiony zwrot ostatnio) się nagromadziła i…. poszło. Decyzja tym bardziej trudna bo kompletnie nie związana z drużynami, które prowadziłem. Zawsze będę o Was dziewczyny mówił, że była to dla mnie prawdziwa przyjemność pracować z Wami. Pisząc „WY” mam na myśli WSZYSTKIE ZAWODNICZKI z drużyn, z którymi dane mi było spotykać się i pracować w trakcie treningów, meczów, obozów (w kultowym… Cieszynie) w ciągu tych..…ileż to już lat?? Pamiętam doskonale pierwszy trening z moją pierwszą klasą sportową z między innymi: Olą Piechaczek, Wilettą i Karoliną Walochami, Patrycją Tatarczyk w składzie. Pamiętam nasz pierwszy wspólny mecz, który przegraliśmy po dogrywce z faworyzowanym zespołem z Bytomia (jeszcze w SP8)  Pamiętam tę "ogłuszającą ciszę" jaka panowała podczas pierwszego treningu jaki przeprowadziłem z Julią Karwot, Martą Cywką, Agnieszką Wiertelak czy Andzią Drózd. Pamiętam wieczorne pogadanki przy „kisielu” i kartach w „kuchni” schroniska w Cieszynie w trakcie obozów. Pamiętam pierwszy Turniej w Pawłowicach i łzy Karoliny Mikołajewskiej, która przy remisie nie trafiła ostatniego osobistego w meczu, który i tak wygraliśmy po dogrywce i zdobyliśmy nasz pierwszy wspólny puchar. Pamietam Olimpijskie Nocki z konkursami wsadów, Wigilijki z prezentami i barszczem. Pamiętam pierwsze treningi z „małolatami” - rozkrzyczaną Wiką, cichymi (nie tylko z nazwiska) Marią i Laurą, z „subtelną” Kasią, Wiksą, Klaudią i Małą. Pamiętam namawianie po zawodach szkolnych Nikoli Stobieckiej i Czarnej aby przyszły do  G2. Doskonale pamietam dreszcz emocji przed pierwszą wizytą Lewej, a później Czajki, Justyny i Wery na treningu tego „czegoś” co stało się „zaczynem” późniejszego TEAM-u seniorskiego. Pamiętam pierwsze mecze w II lidze i to wspaniałe uczucie gdy wygraliśmy już pierwsze spotkanie ze Stalową Wolą. Pamietam dogrywkę w meczu z Koroną Kraków. Pamiętam z jakim napięciem i tremą… tak TREMĄ szedłem na rozmowę z Agatą Majką i późniejszą radość kiedy okazało się, że będzie grała z nami. Pamiętam pierwszą rozmowę z wiecznie uśmiechniętą Kingą Dzierbicką. Pamiętam oczywiście Sonię i jej „kultowy” drive przez całe boisko zakończony koszem w Niepołomicach.  Doskonale pamiętam emocje turniejów barażowych, i pełną halę naszych kibiców. Pamiętam nieocenioną pomoc naszej "kiero" - Danuty Lamczyk nie tylko w trakcie turnieju barażowego ale i w meczach ligowych seniorek, juniorek, kadetek. Pamiętam jak bardzo się…. myliłem w ocenie Megi nim ją poznałem osobiście. Pamiętam olbrzymią radość po pierwszym zwycięstwie w I lidze odniesionym, a jakże, już w pierwszym meczu w Gorzowie Wlkp. (o pamiętnym powrocie nie wspomnę). TAK! PAMIĘTAM TO i jeszcze wiele innych świetnych chwil, w których dane mi było uczestniczyć dzięki temu, że byłem Waszym trenerem. I właśnie dla tego, że pamiętam to wszystko decyzja była bardzo trudna. Była trudna ale musiała być podjęta dla dobra TEAM-u. Jeżeli to, że „…nie da się z tobą współpracować” miałoby przeszkodzić w osiągnięciu nadrzędnego celu jakim jest utrzymanie się w I lidze to taką decyzję trzeba było podjąć i ją podjąłem.  

DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, Z KTÓRYMI MIAŁEM OKAZJĘ WSPÓŁPRACOWAĆ. TEN CZAS BĘDZIE DLA MNIE NIEZAPOMNIANY...a nawet jeśli będą się te dobre wspomnienia zacierać to mam tego bloga i... nie zawaham się go użyć aby sobie przypomnieć.  ;-)

4 komentarze:

  1. Witam,chciałbym bardzo serdecznie podziękować za pracę z moimi córkami Martyną i Wiktorią Grzegorzek.To nie jest dobra wiadomość, mimo to jeszcze raz dzięki i życzę powodzenia w dalszych planach.
    Lucjan Grzegorzek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Ta praca zawsze sprawiała mi przyjemność więc z takim też uczuciem ją wykonywałem. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Za dużo tu przepychu , narcyzmu i samouwielbienia. Trener odpowiada za wyniki i postawę drużyny. A drużyna jest taka jak w kawale, jak to pewien zarozumialec założył się, ze skoczy z 10 tego piętra. Jak przelatywał przez piąte to obserwatorzy słyszeli jego glos: " wciąż jest dobrze".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma tu nic z przepychu, samouwielbienia, a tym bardziej narcyzmu. Jest jedynie przypomnienie tego wszystkiego czego byłem świadkiem i uczestnikiem od momentu kiedy podejmowałem pracę w klubie. Jako trener prowadzący tę drużynę zawsze brałem pełną odpowiedzialność za jej wyniki i myślę, że nie muszę się ich wstydzić. Decyzja o przystąpieniu do rozgrywek w I Lidze nie była „zarozumialstwem” bo wielokrotnie została przedyskutowana jednak zawsze uzależniana przeze mnie od jednego warunku: przed sezonem uprzedzałem w każdej możliwej rozmowie, że potrzebna jest drużynie jedna wysoka zawodniczka z doświadczeniem pierwszoligowym, „wokół” której będzie można układać zespół. W momencie zgłaszania drużyny do rozgrywek ja i drużyna byliśmy przekonywani, że mamy taką zawodniczkę jednak jak się później okazało nic z tego nie wyszło. Ostatecznie więc jako jedyny zespół w lidze przystąpiliśmy do rozgrywek bez wzmocnień mimo, że chęć gry w zespole zgłaszało kilka zawodniczek. Czemu? To już pytanie nie do mnie ponieważ nie uczestniczyłem w negocjacjach. Nigdy też nie zostałem poinformowany jakim budżetem dysponuje klub abym mógł podjąć takie rozmowy samodzielnie. Podsumowując. Nigdy bym nie zrezygnował z pracy z zawodniczkami i z olbrzymią satysfakcją pracowałbym z Nimi do końca nawet w trudnych chwilach jednak w momencie kiedy zostałem obarczony winą za brak wzmocnień i zarzucono mi brak możliwości współpracy musiałem taką decyzję podjąć. Przypowieść o „lecącym zarozumialcu” jest moim zdaniem nietrafiona bo nigdy nie próbowałem zaklinać rzeczywistości i opowiadać „wciąż jest dobrze”, a jedynie solidną pracą wspólnie z drużyną próbowaliśmy z całych sił sprostać wyzwaniu. Mecze z Gorzowem, z Jelenią Górą czy ostatni - z „Pomarańczarnią” pokazały, że drużyna nie stoi na straconej pozycji. Według informacji Zarządu Klubu jest już nowy trener więc ja osobiście będę bardzo mocno trzymał kciuki za drużynę i wierzę w to mocno, że są w stanie osiągnąć cel jakim jest utrzymanie się w I Lidze.
      PS. Dobrze by było gdyby krytykując kogoś i zarzucając „narcyzm” czy „samouwielbienie” przedstawić się z imienia i nazwiska. Anonimowe plucie w twarz jest przejawem zakompleksienia.
      Pozdrawiam mimo wszystko Grzegorz Korzeń ;-)

      Usuń