Kolejny mecz za nami i niestety mamy trzecią porażkę tej zimy. No cóż, czasami tak w sporcie bywa, że aby wygrać nie wystarczą umiejętności (nie byłyście słabsze ani gorzej wyszkolone) nie wystarczy bardzo chcieć ( Wy niewątpliwie chciałyście bardzo i to było widać), nie wystarczy walczyć z sercem (i tu też stanęłyście na wysokości zadania) ale czasami potrzebna jest odrobina szczęścia a właśnie tego zabrakło nam w końcówce spotkania. Po chłodnej już, domowej, analizie meczu podpartej analizą protokołu stwierdzić muszę, że oprócz barku szczęścia o porażce zadecydowała …. klątwa kwarty trzeciej. To właśnie PRZESTÓJ w tej kwarcie - przegranej 8:17 - w mojej ocenie miał decydujący wpływ na wynik całego spotkania (a nie jak mówiłem w szatni – rzut za 3pkt w końcówce) . Ważnym elementem, który miał również duży wpływ na końcowy wynik jest fakt, że zdarzyły się nam w tym meczu serie błędów przy wyprowadzaniu piłki. W samej tylko kwarcie trzeciej i czwartej zdarzyły się nam dwie takie czarne serie – raz straciliśmy pod rząd cztery punkty a raz sześć. Ostatnie ogniwo to tzw. zimna krew, chłodna głowa – tu nie mogę mieć do TEAM’u wielkich pretensji bo tego nie da się wytrenować, te cechy nabywa się wraz z wiekiem i ilością rozegranych nerwowych końcówek spotkań. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym rozegranym meczem będzie lepiej.

Jula - 18 pkt., Andzia - 13, Mała - 11, Szuwar - 10, Cywa - 2, Żmijka - 0, duża Pati - 0
Ps. Po meczu zostałem kolejny raz miło zaskoczony przez TEAM - DZIĘKUJĘ!!!!!, serducha są NICE :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz